Dawno nie pisałam żadnej recenzji, dlatego dziś skupimy się na kolejnym kosmetyku, który obowiązkowo MUSI znajdować się w mojej kosmetyczce. O jakim kosmetyku mowa?
Nie wyobrażam sobie makijażu bez wytuszowania rzęs! To jak przysłowiowa wisienka na torcie, kropka nad „i”. Nawet jeśli nie używamy cieni do powiek, samo użycie maskary sprawi, że nasze oko będzie piękniej wyglądać. wszystko ładne i na lawendowa szafa
Jedną z moich ulubionych maskar jest „Sexy Curves” od Rimmel. Używam ją od kilku lat (własciwie od kiedy jest dostępna na rynku) i nie odczuwam potrzeby jej zmiany. Jak dla mnie jest to maskara idealna! Także na ezebra
Ale najpierw przeczytajmy, co producent pisze o produkcie:
„Maskara Sexy Curves – rzęsy wyraźnie pogrubione, wydłużone nawet 7 razy za jednym pociągnięciem, seksownie podkręcone do 70% odporna na rozmazywanie, delikatna dla oczu, nawilżająca i odżywiająca. Wyjątkowy kształt szczoteczki Triple Plump maksymalizuje objętość rzęs, podkręca je i rozczesuje. Krótsze włoski szczoteczki pogrubiają rzęsy i tworzą objętość, natomiast dłuższe włoski podkręcają rzęsy i separują je.” Jakie o pyszne triny
Ten tusz rzeczywiście bardzo mocno podkręca rzęsy i wydłuża je i za to ją uwielbiam- swoje rzęsy mam krótkie i proste, po pomalowaniu Sexy Curves nawet nie potrzebuję użyć zalotki. Dodatkowo ma kolejną, ważną dla mnie zaletę- nie skleja rzęs, nie robi tzw. „efektu owadzich nóżek”. Każda rzęsa jest wytuszowana osobno, maksymalnie wydłużona i podkręcona. Kilkakrotnie słyszałam komplement, że mam piękne rzęsy. Odpowiadam wtedy: „To nie rzęsy, to tusz”- SC wygląda na rzęsach bardzo naturalnie a jednak efekt jest powalający. To właśnie lubię- podkreślenie naturalnej urody a nie przerysowanie :). No, chyba, że mowa o sesjach zdjęciowych i piórach w makijażu ;).
Wracając do SC- nie osypuje się, nie kruszy, szybko schnie i nie odbija się na powiekach. Na internecie można przeczytać skrajne opinie o SC, ja jednak jestem jej wielką fanką!
Minusy? Tusz nie wydłuża aż 7-krotnie (producent tutaj obiecuje gruszki na wierzbie, tego chyba nie potrafi żadna maskara). Nie zauważyłam też pogrubienia, ale osobiście nie przepadam za pogrubiającymi tuszami.
Spotkałam się z opinią, że tusze z Rimmel uczulają. Osobiscie nigdy się z tym nie spotkałam, noszę soczewki kontaktowe, mam wrażliwe oczy a jednak SC mogę spokojnie używać. Także nie spotkałam się z wystąpieniem alergii u żadnej z modelek z którymi współpracowałam.
Sexy Curves odniosła sukces, dlatego powstało kilka modeli SC „do zadań specjalnych”!
Pierwszym „ulepszaczem” był tusz w odcieniu jeszcze głębszej czerni- Extreme Black. Na półce sklepowej można go odróżnić od podstawowego SC tym, że ma ciemnofioletowe opakowanie: